My mamy kota. A na pewno kot ma nas. Od kiedy odkrył drzwi wejściowe i balkonowe codziennie w ciągu dnia pracuje między innymi pilnując naszego ogródka. Tak więc Dżezior, bo tak ma na imię, nie przebywa z nami aż tak dużo jak inne domowe zwierzęta. No właśnie, a gdybyśmy tak mieli jakieś inne zwierze, albo kilka? Poradzilibyśmy sobie z obowiązkami? Jakby nasz syn odnalazł się z czworonogami?
Odpowiedzi na te i kilka innych pytań poszukałam rozmawiając z trzema inspirującymi Paniami: Wandą, Martą i Sarą.
Fot. Kamila Tatoń
Fot. Kamila Tatoń
Wanda Frąckiewicz. Ma dwóch synów Maksymiliana (5,5) i Aleksandra (2,5). Dodatkowo na ich rodzinę składają się Fiona - Dog Niemiecki, Terier Juck Russel - Scooby, królik- bynajmniej nie miniaturka, jaszczur, zwany Dinem.
Fot. Kamila Tatoń
Na zdjęciach czteroletni Gabriel, syn Marty Lewandowskiej Osiniak. Towarzyszą mu Bullterrier Czesław (lat 6), pies Zdzisław - Mops (adoptowany rok temu, wiek ok 2,5 roku), Kot Thor, rasa Maine Coon (7 miesięcy). W domu mieszkają jeszcze królik Zosia, rasa Baran Miniaturka (wiek 1 rok), żółw Tofik, złota rybka Goldi oraz ślimak Rabuś.
Oto sześcioletni Wiktor i Scooby, pies rasy… miał być Yorkiem, ale strasznie wyrósł i z tego co Sara Bińkowska sprawdzała w Internecie, najbardziej przypomina teriera walijskiego. W ich rodzinie jest jeszcze ponadroczna Antosia.
Karola
Sara, Marta mieszkacie w bloku, prawda? Powiedzcie tak szczerze, jak z sąsiadami? Szczekanie psa, dziecięce hałasy...nie skarżą się?
Marta
Myślę, że mają nas za wariatów Ale nie przejmuję się ich opiniami.
Sara
Skarżyć się nie skarżą, tylko mówią że słychać jak dzieci biegają po mieszkaniu. Albo wiedzą jak wychodzimy na spacer, bo pies strasznie szczeka i drapie w drzwi przez jakieś 5 minut.
Karola
Wanda Ty masz dwóch synów, które zwierzątko chłopaki najbardziej lubią?
Wanda
To zależy które fajnie ucieka. Nie no tak na serio to różnie, zależy od nastroju....Maks swego czasu miał fazę leżenia z Fioną w jej legowisku, i tulił się do niej jak szczeniak. Aluś w sumie tak jakoś obojętnie, najbardziej fascynuje go Dino....i goni Scoobiego na rowerze. Jest jeszcze mały, nie bardzo rozumie. Chętniej by ganiał, a jak zwierze ucieka bo nie wie o co chodzi to mu się jeszcze bardziej podoba. Pracujemy nad delikatnością. Maksiu chętnie pomaga.
Karola
Tyle się mówi o chorobach przenoszonych przez zwierzęta, o brudzie, problemach, uszkodzonych meblach… prawda to czy fałsz?
Marta
Fałsz. Oczywiście, zwierzęta przenoszą zarazki, jednak postępując zdrowo rozsądkowo nie narażamy dzieci na niebezpieczeństwo. Wystarczy zachować podstawowe zasady higieny. Poza tym dzieci się uodparniają, rzadziej zdażają się alergie itp.
Wanda
Największym utrapieniem jest chyba sierść......Oj czasami przeklinam, teraz zaczyna się okres krytyczny bo ją zmieniają i dobrze nie skończysz odkurzać w jednej części mieszkania, zaczynasz drugą, a na pierwszej już włosy!
Co do mebli i innych rzeczy nie miałam problemu. Pani od której adoptowałam Jucka Russela straszyła, że tyyyle jej zniszczył, drzwi pogryzł itp. itd., u mnie ucierpiały może 2-3 klocki.
Jak pies się nie nudzi to nie niszczy....W przypadku doga trzeba zabezpieczać śmietnik. Zdarza się tak, że jest w całej kuchni, bo było tam np. opakowanie po parówkach ;) Ale to takie skrajne przypadki, a Fiona należy do tych żarłocznych typów. Ogółem poza sierścią nie narzekam, ale częste czesanie i dużo czasu na powietrzu robią swoje i sierści mniej. Biorąc psy wiedziałam z czym to się wiąże.
Sara
Nasz Scooby nie ma sierści tylko włosie, dlatego nie brudzi w domu. Jak wraca ze spaceru z brudnymi łapkami, to mu od razu wycieramy specjalnym ręcznikiem. Co do chorób to jeszcze nam nie chorował i moje dzieci też nie są narażone na żadne choroby. Natomiast uszkodzenia… to prawda. Na samym początku, jak był szczeniakiem bardzo nam psocił. Pogryzł dwie pary butów mojemu narzeczonemu, obgryzł nam drzwi wejściowe, krzesło. Niestety gryzie zabawki dzieciom.
Karola
To kolejne koszty...a jeszcze obowiązki. No właśnie. Niektórzy rodzice boją się że nie dadzą rady pogodzić obowiązków związanych z dzieckiem oraz tych połączonych z czworonogiem. Naprawdę jest tak trudno?
Sara
Tak szczerze to najbardziej mi ciężko jak narzeczony pracuje na druga zmianę, a ja zostaję sama z dziećmi i psem w domu. Zazwyczaj to musimy sobie jakoś radzić z tym problemem, więc jak jest jasno to wychodzi z nim synek na spacer, a jak się ściemnia to ja wychodzę z psem a syn pilnuję siostry w domu. Czasem się zdarza że Wiktor jest w przedszkolu, narzeczony w pracy na ranną zmianę, a ja zostaję sama z Antosią i psem w domu. Wtedy wychodzę z psem na krótki spacer, tylko przed klatkę jak córka śpi a jak nie śpi to ubieram ją i idziemy razem na dłużej. Co do choroby to nasze dzieciaczki rzadko chorują, ale jak już tak się zdarzy to wtedy siedzę z nimi w domu a narzeczony wychodzi z psem przed pracą i po pracy. Czasem się zdarza że Scooby nasika nam na korytarzu ale to rzadkość
Marta
Dla chcącego nic trudnego!
Zanim pojawił się Gabryś mieliśmy Czesia i Tosie (kotka niestety już nie żyje). Kiedy pojawił się syn trzeba było całą trójkę ogarnąć, nie tylko w kwestii wychodzenia na spacery, ale również we wzajemnych relacjach. Później syn dorósł i zdecydowaliśmy się na resztę ekipy. Obecnie jestem przez większość czasu sama ponieważ mąż pracuje za granicą i mimo, że czasem nie chcę się iść na spacer po całym dniu to nie wyobrażam sobie, żeby któregoś ze zwierząt miało nie być.
Wanda
Jak się chce to można wszystko pogodzić. Owszem czasami jest trudno… bo się nie chce, bo człowiek zmęczony… Ja mam ten plus że posiadam podwórko na którym psy mogą biegać do woli. Staramy się też jeździć na wybieg - dobry sposób żeby wybiegać psy jak i dzieci. Uważam, że jest to kwestia organizacji.
Karola
A jak się znalazły u Was zwierzaki? Przygarnęliście je z ulicy, schroniska...?
Marta
Zwierzęta były w naszych rodzinnych domach od zawsze, więc i w naszym wspólnym domu nie mogło ich zabraknąć. Zwłaszcza, że ja mam fioła na ich punkcie. Czesia kupiliśmy z domowej hodowli, kiedyś nie było to zabronione. Zdzisława adoptowaliśmy z funkcji SAB, Thora kupiliśmy z hodowli, królika kupiłam w sklepie zoologicznym Gabrysiowi na urodziny, żółwia adoptowaliśmy, no a ślimak i rybka są ze sklepu.
Sara
U nas przed Scoobym mieliśmy przez rok yorka miniaturkę. Niestety byliśmy pewnego wrześniowego dnia na działce i Daisy nam uciekła. Do dziś się nie znalazła... Nasz synek był bardzo smutny z tego powodu… stracił swoją przyjaciółkę. Był bardzo do niej przywiązany. Postanowiliśmy z narzeczonym kupić Wiktorkowi pieska w prezencie na Mikołaja. Musieliśmy wybierać pieska z włosiem ponieważ Wiktorek jest alergikiem. Przeglądaliśmy różne oferty na stronach z pieskami. Pewnego listopadowego dnia trafiliśmy na ogłoszenie w którym był do kupienia właśnie nasz piesek. Pokazaliśmy synkowi zdjęcie i zakochał się w nim od pierwszego wejrzenia. Chciał mieć tylko jego! Pojechaliśmy do właścicieli i kupiliśmy od nich Scoobiego!
Wanda
Poza Dinem, który został kupiony w zoologicznym to Fiona jest z Fundacji Ratujemy Dogi. Została znaleziona przez jakąś panią w Bydgoszczy, nikt jej nie szukał. Nie znany jest dokładnie jej wiek, gdy ją adoptowałam miała około 7 lat -wg weta, wiec teraz ma około 10, czyli babusia już. Scoobiego przygarnęłam od państwa, którzy chyba przeliczyli się i nie mogli pogodzić obowiązków zawodowych z opieką nad psem, którego cechą charakterystyczną jest ADHD. Królica też jest z adopcji.
Karola
Miałyście zwierzęta jak byłyście małe, czy dopiero Wy zdecydowałyście się na posiadanie czworonoga?
Sara
Miałam w dzieciństwie swojego pieska. Dostałam go na dzień dziecka w wieku 3 lat i był że mną przez 11. Mieliśmy też w domu dwa żółwie wodno - lądowe i dwie świnki morskie.
Marta
Zawsze były. Psy, kot, ryby, żółwie, świnki morskie, szczury, chomiki. Nawet znosiłam do domu traszki, zaskrońce, żaby i ptaki w potrzebie :)
Wanda
U mnie pierwszy pies pojawił się jak miałam 4 latka. Suczka była z nami 18 lat. Potem przynosiłam do domu wszystko, ptaszki kotki myszki, szczeniaki. Wszystko co znalazłam! Rodzie mnie przeklinali za te zwierzakowe akcje ratunkowe:)
Karola
Dobra dziewczyna z Ciebie!
Szykowałyście jakoś specjalnie zwierzęta do przyjęcia nowego członka rodziny?
Wanda
Nie, nigdy.
Miałam jednego, który już niestety zdechł, którego przygarnęłam jako dorosłego psa po przejściach w czasie ciąży. Trochę się obawiałam jak to będzie gdy pojawi się dziecko. Okazał się cudownym przyjacielem , pomimo swojej masy ( 74 kg) był bardzo delikatny, a Maksiu robił z nim co chciał.
Wydaje mi się że jak jest najpierw zwierze potem dziecko to po prostu trzeba okazywać zwierzęciu, że nadal jest ważne i że jest członkiem rodziny gdy się dziecko pojawi i już. Wiadomo są wyjątki, że zwierze nie akceptuje malucha, ale to są bardzo rzadkie przypadki!
Marta
Ja przygotowywałam. Uważam to za obowiązek.
Kiedy byłam w ciąży często leżałam razem z psem, który kładł swoją głowę na brzuchu. Jestem w 100% pewna, że zarówno Czesio, jak i mały Gabryś czuli wzajemnie swoją obecność, czemu nie jednokrotnie dali dowód.
Kiedy byłam z synem w szpitalu mąż zawoził pieluszki bądź ciuszki syna dla Czesia, żeby oswoił się z zapachem. Po powrocie ze szpitala pierwsze co zrobiłam to przywitałam się z psem po czym pokazałam mu dziecko. Oczywiście wszystko odbywało się pod pełną kontrolą, ponieważ dziecko było mikro a pies dość spory. Ale absolutnie nie zabraniałam kontaktu.
Sara
Jak byłam w ciąży to już mieliśmy Scoobiego. Jakoś tak specjalnie to nie przygotowywałam go… Dopiero jak przyszła na świat Antosia to tłumaczyłam pieskowi że to jest nasz nowy członek rodziny i nie wolno podchodzić i na nią wskakiwać. Na początku jak Antosia była noworodkiem Scooby dobrze ją przyjmował. Nawet można powiedzieć że jej pilnował, bo jak chciał ktoś podejść obcy to warczał. Problemy pojawiły się jak Antosia zaczęła się poruszać, szarpać pieska i mu dokuczać. Strasznie się zmienił… zrobił się zazdrosny o Antosie. Jak ona do niego podchodzi to warczy i zdarza się że złapie ją zębami, ale tylko delikatnie ostrzegawczo bardziej, a nie żeby zrobić krzywdę dziecku.
Karola
Jak sobie radzicie gdy na przykład chłopcy są chorzy, a musicie wyjść z psami na spacer, albo po prostu kiedy macie już zupełnie dość wszystkiego?
Wanda
Otwieram drzwi. Mam tą wygodę że jest ogród. A tak jakbym mieszkała w bloku, od biedy na czas choroby spacery były by krótsze, w czasie np. oglądania bajek szybki wypad na siku, albo może ktoś ze znajomych byłby chętny na spacer z psem. Myślę że jak komuś zależy to zawsze znajdzie sposób!
Marta
Jak Gabryś jest chory przeważnie proszę o pomoc mamę. Poranny spacer zaczynam w godzinach kiedy dziecko jeszcze śpi, wstaję między 5 a 6 i wyprowadzam psy dosłownie na chwilę. Po południu, kiedy już mam pomoc, możemy sobie pozwolić na dłuższy spacer, natomiast wieczorem wychodzę jak Gabryś już śpi.
Zdarzają się chwilę kiedy mam dość, choć nie często. Jednak sama sobie zgotowałam taki los. Wszystkie zwierzęta są w domu za moją sprawą, więc nie wypada narzekać. Jak to mówią "cierp ciało coś chciało"
Karola
Czyli pełna odpowiedzialność za swoje decyzje! A czy, że tak powiem ograniczasz się jedynie do posiadania zwierząt czy działasz dodatkowo w jakiś organizacjach czy akcjach na przykład?
Marta
Działam wszędzie gdzie mam możliwość.
Jestem wolontariuszką w schronisku dla zwierząt w Dobrej Szczecińskiej, udzielam się na forach i w fundacjach.
Karola
Kolejny plus życia ze zwierzakami - wpajasz empatię synkowi od małego A wiesz, że udowodniono naukowo, iż przebywanie w towarzystwie zwierząt zmniejsza uczucie stresu i działa terapeutycznie.
Zauważyłyście aby dzieci korzystały z tych zwierzęcych zalet?
Marta
Zestaw "dziecko+zwierzę" uważam za najlepszy na świecie Poza empatią dziecko uczy się poczucia obowiązku, a i w relacjach społecznych jest mu łatwiej.
Niewątpliwie dziecko wyciąga więcej nauki niż nam się wydaje.
Wanda
Maksiu często siedzi na legowisku z Fioną i tuli się do niej. Jak się na mnie obraża to też przytula się do któregoś psiaka. Fakt faktem coś w tym jest. Aluś na razie tylko jest źródłem stresu, dla zwierzaków.
Sara
Ja natomiast tak szczególnie tego nie zauważyłam. Może dlatego, że nie zwracam na to większej uwagi… No, ale Wiktor jest bardzo przywiązany do Scoobiego. Gdy idzie spać to musi mieć pieska przy sobie na poduszce.
Karola
No i podobno „ dzieci chętniej podejmują naukę czytania w towarzystwie zwierząt niż drugiego człowieka. Oczywiście wynika to z faktu, że ukochany pupil nie ocenia i nie krytykuje. Dziecko chętniej sięga po książki i czyta ulubione bajki swojemu zwierzakowi.”
Marta
Zgadzam się. Bardzo często udaje mi się podsłuchać jak Gabryś mówi do psów, czy bierze królika na kolana i z nią "rozmawia". Gabryś jest dość wstydliwy jeśli chodzi o dorosłych, za to ze zwierzętami nie ma żadnych problemów.
Karola
Może drażliwe pytanie, ale co sądzicie o osobach, które przy okazji narodzin dziecka decydują się na oddanie psa?
Marta
Dla mnie oddanie zwierzęcia z jakiejkolwiek przyczyny jest nie do pojęcia. Ok, jedyna opcja to agresja, jestem wtedy w stanie to zrozumieć.
Natomiast jeśli chodzi o oddanie ponieważ pojawiło się dziecko... Nie pojmuję tego. Jest to ewidentny dowód na to, że dana osoba nie powinna posiadać zwierząt.
Sara
Uważam że jest to nieprawidłowa decyzja. Wychowywanie dzieci z psem nie jest uciążliwe, a wiadomo że pies bardzo szybko przyzwyczaja do swoich właścicieli. Gdy ktoś oddaje pieska to jest on już nieufny i przygnębiony.
Ja traktuję psa jak dziecko, więc nie rozumiem takich ludzi… w czym on jest winny. Najpierw trzeba się tysiąc razy zastanowić czy sobie poradzimy z psem w każdej nowej sytuacji, a nie od razu oddawać psiaka ponieważ spodziewamy się potomstwa.
Wanda
Bez komentarza...
Dla mnie tacy ludzie to niedorajdy życiowe.
Jestem w stanie zrozumieć osobę która zrobiła wszystko co mogła by pogodzić psa z dzieckiem, bądź gdy NAPRAWDĘ dziecko ma silną alergie na zwierza. Inne opcje np. brak czasu są dla mnie niezrozumiałe. Mogę tez zrozumieć np. samotną matkę z gromadka dzieci, która ze wszystkim została sama i wie, że nie zapewni zwierzakowi tego co potrzebuje. Ale ogólnie delikatnie mówiąc nie popieram takich działań, choć lepiej oddać niż w lesie przywiązać…
Karola
To tak na koniec. Chciałybyście coś dodać od siebie?;)
Sara
Ogólnie jestem zdania że dzieci lepiej się wychowują z psiakiem niż bez niego. Mają swojego własnego przyjaciela i obowiązki od najmłodszych lat.
Wanda
Powiem tylko tyle, że dla mnie dom bez zwierzaka to nie dom!
Dziecko uczy się że trzeba dbać, że można bezinteresownie kochać, uczy się odpowiedzialności i empatii!
Marta
Drodzy rodzice, relacja między zwierzęciem a dzieckiem to naprawdę piękna sprawa, nie bójcie się tego. Pamiętajcie jednak, żeby wybór o posiadaniu zwierzęcia był odpowiedzialny i przemyślany. Pamiętajcie, że jest to obowiązek na kilka/kilkanaście lat. Jednak miłość jaką zwierzę potrafi okazać jest bezcenna. :)
Karola
Dzięki za rozmowę!
Wywiad ukazał się również na stronie: Małe i duże dziecięce podróże
Dobrze, że pokazujecie rodziny zwierzętolubne, że można mieć i dziecko i psa i nie jest to żaden wyczyn ani żaden problem. Pozdrawiamy wszystkie psiolubne rodziny :) A co do zarazków - to tych które mogą przenieść się z psa na człowieka jest naprawdę mało, pamiętajmy że więcej znajduje się na naszych rękach aniżeli w psim psyku.
OdpowiedzUsuń